Nie trzeba było długo czekać na pierwsze negatywne komentarze dotyczące nowej nawierzchni toru w Stambule. Po piątkowych treningach pierwsze słowa krytyki poleciały ze strony samego Lewisa Hamiltona, który stwierdził, że stan nawierzchni obiektu jest "przerażający na całym okrążeniu".

Kierowcy Formuły 1 w pierwszym treningu przed GP Turcji wyglądali jak amatorzy dopiero uczący się jeździć. Nawierzchnia toru okazała się tak śliska, że ciężko było im nawet przyspieszać na prostych odcinkach toru.

Wystarczy powiedzieć, że czas Maksa Verstappena z pierwszego treningu był o przeszło 10 sekundy gorszy od czasu pole position w 2011 roku, kiedy to po raz ostatni Formuła 1 gościła na tureckim torze. Wynik Holendra był także o przeszło 10 sekund gorszy niż rekord toru sięgający jeszcze 2005 roku, a to wszystko przy nieporównywanie lepszych osiągach bieżących konstrukcji wyścigowych.

Sytuacja na torze tylko trochę poprawiła się w drugim treningu, ale do czasu z 2011 roku najszybszemu na torze Verstappenowi cały czas brakowało przeszło 3 sekundy.

Lewis Hamilton, który piątek zakończył z czwartym czasem, przyznał, że jego dzień stanowił jedną wielką "katastrofę".

"Ten tor jest tak fantastyczny. Nie rozumiem kiedy oni zdążyli wydać miliony na zmianę jego nawierzchni" mówił Hamilton. "Wiem, że stara była tutaj od dłuższego czasu, ale być może wystarczyło ją tylko oczyścić, zamiast tak marnować pieniądze. Obecnie tor jest gorszy niż w Portimao, gdzie mieliśmy zupełnie świeżą nawierzchnię."

"Opony nie pracują i to widać gołym okiem. Czujemy się jak na lodowisku. Nie mamy tej radości jaką zazwyczaj daje okrążenie w Stambule. Nie wiem po co to zmieniali. Jest przerażająco na całym okrążeniu."

Co więcej Pirelli do Turcji przywiozło najtwardsze mieszanki opon ze swojej gamy, aby mieć pewność, że poradzą one sobie z szybkimi i średnio szybkimi łukami. Kierowcy mieli jednak duże problemy z rozgrzaniem ich do odpowiedniej temperatury.

"Jeździmy dużo poniżej okna temperaturowego" wyjaśniał Hamilton. "Opony są tak twarde i pracują w określonym oknie temperaturowym, więc jeżeli jesteśmy 10 lub 20 stopni poniżej tego progu, wtedy opony nie pracują."

"Ta nawierzchnia jest tak gładka. Stare tory mają bardziej otwartą przestrzeń między kamyczkami, więc lepiej pracują z oponami, podczas gdy ten jest zupełnie zamknięty, gładki i świecący. Domyślam się, że to olej wychodzi z asfaltu albo cokolwiek innego co tutaj położyli."

"To gówno przez wielkie G" skwitował dosadnie mistrz świata F1.

Zawodnik Mercedesa przyznał także, że dzisiaj w ogóle nie pracował nad ustawieniem swojego W11, a cały czas skupiał się na pacy z ogumieniem.

"Nie zmieniłem dzisiaj ani jednej rzeczy w aucie, ponieważ gdy opony nie pracują, nie masz pojęcia jaki masz problem z balansem. Dzisiaj chodziło dosłownie o opony."

"Widać, że niektórym rywalom udaje się zmusić opony do pracy. Z okrążenia na okrążenie nagle udaje się im coś wycisnąć z bolidu, gdyż opony na kilku zakrętach zaczną pracować."

"Fanom będzie ciężko to zrozumieć, gdyż są pewne fundamentalne sprawy, których nie można zmienić w bolidzie. Musimy wykonać jak najlepszą pracę."